28 października 2020

Rodzinne gry planszowe

Podczas studiów uwielbiałam grać w Rummikub, Scrabble i tysiąca. Kiedy zostałam mamą niecierpliwie czekałam na moment kiedy nasza córka wyrośnie na tyle, żeby móc z nami grywać. W wieku 7 lat dość szybko polubiła Rummikub. Z każdą grą stawała się coraz lepszym, równorzędnym przeciwnikiem. Niedługo potem na świat przyszło młodsze rodzeństwo (syn potem córka). Po pierwszym roku względnego spokoju rozgrywki rodzinne musiały ustać. Biegające i lubujące się w rozwalaniu cyferek maluchy skutecznie przerywały każdą grę. I znów nastał czas czekania aż wystarczająco dojrzeją do wspólnego grania. Co jakiś czas podejmowaliśmy próby, ale różnica wiekowa oraz różnica temperamentów sprawiała, że przyjemność z gry ulatniała się po pierwszych pięciu minutach.

Testowaliśmy różne gry. Nie bardzo sprawdzały się te z ograniczeniami czasowymi (najmłodsza córka od razu się blokowała, a kiedy chcieliśmy wprowadzić ulgi czasowe dla najmłodszych - buntował się syn, który akurat bardzo lubi współzawodnictwo).

Pierwszą grą, która rodzinnie sprawiała nam przyjemność był SUPERFARMER. Graliśmy w nią kiedy najmłodsze dziecko miało 5 lat. Polega ona na rozmnażaniu i odpowiedniej wymienianie zwierząt, tak aby zebrać całe stado. Zasady są dość proste a wygrana zależy od szczęścia oraz od obranej taktyki.

Gracze rzucają dwoma dwunastościennymi kostkami – dzieci uwielbiają te kostki! Żetony z zabawnymi rysunkami zwierząt służą do rozwijania swojej hodowli. Gracz dostaje tyle zwierzątek ile par danego zwierzęcia ma w danym rzucie na kostce i u siebie (łącznie). Zwierzątka można wymieniać np. 1 owca = 6 królików, 1 świnka = 2 owce…

Zaskakujące jak szybko dzieci przyswoiły te zasady. Po krótkim czasie wymiana zwierząt i liczenie par nie stanowiło problemu. Najważniejsze to nie wylosować wilka!

Gra została wymyślona przez polskiego matematyka Karola Borsuka (w 1943 roku!). Jej reguły są proste, przynosi mnóstwo radości, granie rodzinne jest przyjemne (nawet przy dużych różnicach wiekowych) a przy okazji dzieci rozwijają kompetencje matematyczne (m.in. dodawanie, odejmowanie, liczby parzyste, grupowanie).

Inną grą, która nas niedawno zachwyciła jest SEN. Piękne karty z rysunkami (choć na początku wydawały mi się trochę mroczne) służą do zbudowania swojej krainy snów. Każdy gracz otrzymuje po cztery karty, ale obejrzeć może tylko dwie. W swojej kolejce gracz decyduje czy wymienia kartę na inną czy nie. Wygrywa ten którego kraina będzie miała najmniej kruków (nieprzyjemnych snów).

Rozgrywki są w miarę krótkie, można ustalić czy gramy do zebranych 100 punktów czy po prostu kilka rozgrywek. Gra zależy nie tylko od szczęścia ale też od taktyki jaką sobie obierzemy. Gra nas zachwyciła. Różnica wieku i temperamentu graczy nie wpływała na wynik i przyjemność z gry. Czasem byłam zaskoczona widząc jak najmłodsze dzieci co chwila mieszają swoje karty, sprawiając wrażenie, jakby działali na oślep a po odkryciu kart bili nas na głowę wynikami.

Świetny sposób na ćwiczenie pamięci (nieraz zdarzyło mi się, pomylić miejsce położenia karty).

Najbardziej lubię gry, które mają w sobie zarówno element losowości jak i wymagają własnej taktyki. Zarówno rodzinnie jak i na zajęciach z dziećmi sporo korzystamy z gier. Nie wszystkie nas wciągają. Chętnie opiszę te najfajniejsze, które dzieciaki uwielbiają za dobrą zabawę a ja uwielbiam za wartości, które wnoszą.

Powrót

 

kontakt@gimnastyka-umyslu.pl

tel: 737 983 610

Najnowsze wpisy

08 września 2023
08 sierpnia 2023
06 września 2022

GIMNASTYKA UMYSŁU 

Aleksandra Szawejko

 

tel. 737 983 610

kontakt@gimnastyka-umyslu.pl